Mercedes 220 SEb Coupe
20 lutego 2012 r.
Zaczynamy od samochodu, który posiada w swojej kolekcji Komandor imprezy, Maciej Kulas. Mowa oczywiście o granatowym Mercedesie 220 SEb Coupe.
Samochód z rocznika 1964 o oznaczeniu W111 posiada sześciocylindrowy, silnik o pojemności 2195 ccm i mocy 120 KM. Spory moment obrotowy, wynoszący 189 Nm pozwala na sprawne wyprzedzanie w każdych warunkach. Jak mówi właściciel jego coupe potrafi zużyć od 12 do 16 litrów paliwa na 100 km. Prędkość maksymalna, podawana przez producenta, wynosi 170 km/h a przyspieszenie od 0 do 100 km/h zajmuje 12,8 sekundy. Czterobiegowa przekładnia manualna ma dobrze dobrane przełożenia i nie sprawia kłopotów eksploatacyjnych.
Historia modelu 220 SEb Coupe rozpoczęła się w 1961 roku. Samochód oparty konstrukcyjnie na popularnym ?skrzydlaku”. Oczywiście nadwozie wersji dwudrzwiowej różniło się kształtem dachu i tylnych błotników oraz dłuższym bagażnikiem. Do października 1965 roku wyprodukowano 14.173 sztuk. Jego następcą został model 250SE Coupe.
Egzemplarz należący do płockiego kolekcjonera został sprowadzony w latach osiemdziesiątych przez pierwszego właściciela, który przeprowadził się na stałe do Polski. Kiedy auto zostało odkupione przez Maćka w 1999 roku zostało poddane tylko drobnym zabiegom restauracyjnym. Uwagę zwraca szczególne wyposażenie tego egzemplarza: skórzana tapicerka czy koło kierownicy wykonane z imitacji kości słoniowej.
Ciekawostką w tym egzemplarzu jest zastosowanie pneumatycznego, pompowanego w bagażniku zawieszenia osi tylnej. Poprzedni właściciel wyposażył auto w hak i holował czasem łódź na przyczepie. Hak został zdemontowany gdyż nie licował ze sportową sylwetką auta.
Z egzemplarzem należącym do Macieja Kulasa wiąże się zabawna anegdota. Podczas zimowej sesji zdjęciowej która miała miejsce podczas pisania artykułu o Mercedesie do Classicauto, z udziałem Wojtka i Igora Jureckich, nagle okazało się, że samochód nie ma wstecznego biegu. Akcja miała miejsce w parku pałacowym w Gulczewie Starym – wspomina Kulas. Przestawiając Mercedesa w pewnej chwili zauważyliśmy, że zginął bieg wsteczny. Zimno, mokro i ciemno zaraz nam się będzie robiło. Sprzęgło działa ale auto jedzie tylko do przodu. Wyciągnęliśmy go na linie i pojechałem do garażu. Następnego dnia umówiłem się z zaprzyjaźnionym mechanikiem na naprawę usterki. Rano wypchnąłem mesia z garażu,bo przecież zginął wsteczny. Zapiąłem 1-2-3-4 i pojechałem do warsztatu. Podjechałem przodem i wołam chłopaków, żeby wypchnąć coupetę do tyłu na kanał. Oni mówią, że zajęci. Przychodzę za godzinę wsiadam do samochodu, mieszam biegami i… ruszam jak ozdrowiony do tyłu. Okazało się, że jeździłem wtedy MB W210 290 TD kombi manual, który miał bieg wsteczny zapinany dźwigną do przodu, do czego automatycznie się przyzwyczaiłem. W starym mesiu też szukałem podświadomie biegu wstecznego przekładając wajchę do przodu jak w nowym. Siła przyzwyczajenia i odruch był w tej sytuacji podstawą do spontanicznego działania. Sytuacji nie ułatwiała dźwignia zamiany biegów, na której nie ma oznaczenia – schematu układu biegów. Morał z tego taki kupujcie tylko automaty chłopaki…