Kadży z nas ich 500 miał
20 listopada 2012 r.
tekst: Maciej Kulas
zdjęcia: Jerzy Szablewski
Modele samochodów w PRL? Jasne, że były. Dzięki nim, można było jeździć wielkim Jelczem czy Autosanem, wprawdzie na niby, ale dokładnie tak jak szoferzy tych prawdziwych.
Generalnie mona powiedzieć o 3 zasadniczych grupach modeli, dostępnych dla osób dorastających w minionej epoce: A Wytwórczość tzw. sektora rzemieślniczego, najczęściej plastikowe nieskalowe modele słabej jakości, często będące kopiami metalowych modeli zachodnich firm (np. Renault Floride). Istnieją równie modele polskich pojazdów wykonane rekami ?prywaciarzy?, np. mikrobus Nysa M501 w różnych malowaniach. B Plastikowe modele produkowane przez ?jednostki uspołecznione?, będące bezlicencyjnymi reprodukcjami samochodów Matchboxa (auta z przełomu lat 50. i 60. ? kopie ?Regular wheels?) lub francuskich firm CLE (np. 1928 Mercedes Benz SS odpowiada pozycji 218 CLE) oraz Rami (np. polskie 1926 Bugatti 35 wydane w ramach serii przez spółdzielnie ?Estetyka? udaje nr 6). C Seria ?Ruch? produkowana w zakładzie w Siedlcach w skali 1:72, stosunkowo wiernie odwzorowująca prawdziwe, głównie polskie pojazdy z bieżącej epoki. Seria prezentowała polskie samochody osobowe, (wyjątek stanowiły Wartburg 353 opisany na spodzie jako VEB Wartburg 1000 oraz Moskwicz 412), samochody dostawcze, ciearowe (tutaj z kolei wkradł się enerdowski Robur L-2500 z przyczepą, w niektórych mutacjach udający polskiego Żubra w skali około 1/87) oraz autobusy. Do tej grupy należy bezsprzecznie zaliczyć 3 plastikowe produkty zawsze czujnej spółdzielni Estetyka w skali 1:43 ? Polski Fiat 126p (praktycznie kopia włoskiego Politoysa), Polonez serii I czyli tzw. Borewicz oraz na owe czasy bardzo imponujący traktor Ursus 385.
MUSZE JE MIEĆ!
Źródła pozyskania produktów krajowych dla młodego entuzjasty motoryzacji sprowadzały się do kiosków ?Ruchu?, gdzie udając się z ojcem na zasłużone kilka małych jasnych w barze, kupowane były, aby nie zadenuncjować go mamie, gdzie spędził ostatnie kilka godzin. Produkcja rzemieślnicza, ta tzw. ?prywaciarska? dostępna była w prywatnych sklepikach z zabawkami, straganach bazarowych i podczas trwania odpustów od obwoźnych handlarzy. W moim miejscu dorastania najpopularniejszy był sklepik tego rodzaju, mieszczący się w Płocku przy ul. Królewieckiej, popularnie zwany ?U Runowej?. Wiekowa, potężnie zbudowana i nieustannie coś żująca matrona sprzedawała nam plastykowe samochody, kapiszony, korkowce, indiańskie pióropusze i kowbojskie Winchestery.
Często zdarzało się ?wyhandlować? plasticzaki dokonując karkołomnych wymian w przedszkolu i częściej w szkole. Metalowe modele produkcji zachodniej uzyskiwały zadziwiająco korzystne przeliczniki wymienne, np. za jednego ?Superfasta? w 1975 roku udało dostać się: 4 Stary C-28 z różnymi naczepami, 3 Warszawy: 223 Kombi, sedan i najfajniejsza pick-up ze zdejmowana plandeka, żuka A03, Nysy F501(furgon) oraz M501 (mikrobus). Kontrahent nie chciał jednak dorzucić do interesu właśnie wypuszczonych modeli autobusów: miejskiego Jelcza MEX-272 w super blado-niebieskim kolorze z białym dachem i super kołami (jak w prawdziwym!) oraz sygnowanego jako prototyp SFA Sanoka 09. Dla przypieczętowania transakcji dorzucił wypełniona po brzegi, papierowa torbę po cukrze (jeszcze bezkartkowym, taka z zielonym ?C?), wypełniona ponad dwudziestoma modelami z zabytkowej serii Estetyki, niestety w rożnym stanie. I to wszystko za jednego ?Superfasta?!
DZISIAJ
Z racji kruchego materiału, do dziś nie zachowało się zbyt dużo modeli z tego okresu, więc ceny ocalałych przyprawiają o zawrót głowy. Popatrzcie tylko na aukcje w internecie.
Marzec 2006 roku, trzydzieści lat jak z bicza strzelił, kolega od karkołomnych wymian już w randze wiceministra, całkowicie zapomniał o wyhandlowanym ?Superfascie?, giełda ?samochodzikowa? w Warszawie, w Starej Gazowni. Jest Jelcz ?Ogórek?, niczym wiosenna nowalijka! Kartonowe pudełeczko leży obok. Jest, ale jakiś taki nijaki. Oglądam z bliska: to współcześnie wydana plastykowa reedycja. Ktoś kupił formy i wytwarza je od nowa. Cena atrakcyjna, idea bardzo chlubna, lecz dla mnie, zbieracza modeli wyłącznixe z epoki, to nie to. Modele polskich samochodów w skali 1:87 wytwarza firma Tololoko. Sa one wykonane bardzo dokładnie z żywicy i ręcznie malowane. Rzadko stosowana obecnie technologia produkcji, jest charakterystyczna dla wyrobów krótkoseryjnych ? Tololoko wydaje limitowane edycje. Wśród licznych polskich samochodów znajdujemy ciekawa kolekcje samochodów biorących udział w rajdzie Monte Carlo Historique, zaś ujmuje prześlicznie odwzorowany model strażackiego Stara 25: ma drabiny, elementy fototrawione, patrzący jakby żywym okiem szperacz i ?koguty? na dachu. To pierwszy model stara ze stara kabina, nie licząc wycinanki z ?Małego Modelarza?. Może teraz czas na skale 1:43? Gorąco kibicujemy!